Często rodzice martwią się jak długo dziecko może i powinno spać z misiem, przytulanką, zestawem wymemłanych tetrowych pieluch. Czy sześciolatek nie jest już za duży? O dwunastolatku nie wspominając! Czy to jest normalne, że trzynastolatka chce, żeby mama trzymała jej rękę na głowie dopóki nie zaśnie? I żeby lampka była zapalona a drzwi uchylone?
Zazwyczaj odpowiedź na pytanie dotyczące niepojącego zachowania dziecka brzmi 'to zależy' i wymaga zadania czterdziestu pytań dodatkowych. (to obejrzysz więcej o zaglądaniu za podszewkę trudnych zachowań). W tym przypadku jest dużo łatwiej.
Dziecko może spać z misiem, dziurawym kocykiem, przy świetle, z ręką mamy na policzku dokładnie tyle, ile potrzebuje. Jeśli domaga się ich wieczorem i mówi, że są mu potrzebne, że czuje się z nimi bezpiecznie, że zapewniają mu komfort to znaczy, że ... są 'tu i teraz' niezbędne. Pachną snem i kojarzą się z rozluźnieniem, wspierają samoregulację, stanowią element wieczornego wyciszenia. Wiek dziecka niewiele ma tu do rzeczy. To dorosłym wydaje się (bo na przykład ciocia Jadzia mówi 'że kto to słyszał'), że 11 letnie dziecko, które zasypia z pękiem tetrowych pieluch to jest jakiś wynalazek, co najmniej dziwny. A może wymagający specjalisty.
Kiedy powiemy 'jesteś już za duża, żeby trzymać cię za rękę' dostaniemy w efekcie zawstydzone dziecko, które właśnie dowiedziało się, że coś z nim nie tak, że jego rówieśnicy nie mają takich potrzeb. To dziecko dalej potrzebuje bliskości i dotyku żeby zasnąć a dodatkowo zalewa je fala trudnych emocji ... czy to będzie wspierać zasypianie, dobry sen i co najważniejsze relacje? Nie ma żadnej normy klinicznej, która wskazuje wiek, od którego ręka na policzku dziecka świadczy o wyjściu poza normę.
Zabranie kocyka, wyłączanie światła mogą dać w efekcie trudności z zasypianiem, lęk przed pójściem do łóżka, odwlekanie zasypiania lub napięcie i płacz w porze kiedy dziecko zazwyczaj zabiera się za kąpiel czy też kolację.
Dlaczego Twoje dziecko potrzebuje tego wszystkiego żeby zasnąć? Z wielu powodów.
Dzieci boją się ciemności. I to jest rozwojowe, zależne też od wrażliwości dziecka i jego wyobraźni. Mogą mieć 15 lat i bać się ciemności. Ba, nawet mogą być dorośli i nie chcieć łazić po ogrodzie w ciemnościach. Polubienie się z ciemnością nie jest żadną sprawnością do zdobycia. Szczególnie jeśli ten lęk można opanować ... za pomocą lampki.
Wieczorem wyłazi napięcie maskowane pędem obowiązków i aktywności w ciągu dnia. Przypominają się przykrości i niepowodzenia i jeszcze klasówka, która będzie jutro - jest o czym myśleć. Ta wzbierająca fala nie ułatwia zaśnięcia. Jeśli łagodzi ją pluszowy pingwin, któremu można poszeptać do ucha albo mamina ręka, która uspokaja myśli - cieszmy się, że możemy pomóc tak prostym i dostępnym rozwiązaniem.
Zasypianie nie musi być jego najmocniejszą stroną po prostu. Jedni zasypiają jak zdmuchnięta świeczka a innym zostawienie za sobą dnia zajmuje trochę czasu. Im trudniejszy dzień, tym większy kłopot z zaśnięciem. Soi za tym temperament a nawet genetyczne predyspozycje :).
Pamiętaj o prostej zasadzie, która obowiązuje w obszarze przyglądania się zachowaniu dziecka, które jakoś Cię niepokoi.
Nie zmieniaj i nie zabieraj rozwiązań jakie dziecko ma w repertuarze jeśli nie masz pomysłu co dać w zamian. Masz pomysł jak inaczej dziecko mogłoby uzupełnić swój wieczorny schemat obniżania napięcia, zasypiania? Nie masz? Nie zmieniaj.
Dziecko obgryza rękawy kiedy jest zdenerwowane? Czy masz inną strategię, którą możesz dziecku podarować do codziennego, systematycznego użytku, żeby mogło regulować napięcie? Nie masz? Nie zabieraj obgryzania, dopóki nie dowiesz się co stoi za obgryzaniem i jak inaczej można tę przyczynę ogarnąć.
Obgryza paznokcie, kiedy się stresuje? Nie bardzo Ci to pasuje, martwisz się, że niszczy paznokcie i przyzwyczaja się coraz bardziej? Rozumiem zmartwienie ale nie zabieraj dziecku tego czym wspomaga swoją samoregulację, kiedy nie wiesz co dać w zamian. Bo poziom napięcia będzie ten sam a stan narzędzi do obniżenia go wyniesie zero.
Uwierzcie mi. Nie tylko Wasze dzieci tak mają.
Byłoby wspaniale, gdyby rodzice dzielili się przy kawie lękiem i wątpliwościami a niekoniecznie tylko sukcesami. Dostaliby tonę wsparcia.
Gdybyśmy częściej mówili
'Moje dziecko boi się ciemności, psów i obcych ludzi'
'Ech, martwię się bo ta moja sześciolatka czasem moczy łóżko w nocy'
'To moje dziecko oddziela kolory na talerzu, kto tak robi'
'Potrafi płakać ze złości 30 minut, jak syrena, jestem wtedy bliski obłędu' (jeśli potrzebujesz wiedzy o wspieraniu dziecka w radzeniu sobie ze złością klik)
Z moich statystyk wynika, że powinniście wtedy usłyszeć
'Moje też'.
Jeśli potrzebujesz pomysłów jak wyciszyć dziecko przed snem, jak wspierać je w regulacji dużych emocji - kliknij tutaj