- Mamunia, a kto się mną zaopiekuje kiedy będę starutki? - Syneczek lat 6, systematycznie zakrzywia rzeczywistość i wraca do tematu starości i umierania. Rujnuje moje szanse na wypieranie lęku przed śmiercią i generalnie jednym pytaniem obraca w popiół tęczową myśl, że hejho, będzie się lat żyło raczej sto.
- No mamunia, kto? Jak będę taki starutki jak mama babci Basia i już o niczym nie będę mógł zdecydować? - pyta wciśnięty pod mój łokieć, nos mokry, kapiący ale w głosie dźwięczy stal, pytanie wymaga konkretnej odpowiedzi.
- A kto miałby, czego byś chciał?
- No tyyyyy, żebyyyś, tyyyyy ale jak ja będę starutki, ty nie będziesz żyyyyłaaaa - zawodzi i zalewa się łzami - nie dość, że będę starutki to nie będę miał żadnej mamy. Będę chory, staarutki, kto mnie wieczorem utuli.
Ach uciec gdzieś, ach obetrzeć nos i zaproponować pieczenie bułeczek z czym chce, ach nakłamać, że będę żyć 300 lat i zawsze będę się nim opiekować. Nakłamać, że to temat nie dla dzieci. Nakłamać, że nie trzeba o tym myśleć.
Nic nie mówię, wycieram gile z buzi, z własnego łokcia i nic nie mówię. Nauczona doświadczeniem, że mniej słów jest prawie zawsze lepsze niż słów za dużo. Chlipie, pojękuje, szeleści. W końcu oko tylko mokre, bez wodospadu.
- Ciebie już nie będzie - stwierdza
- Raczej nie. W twoim sercu, we wspomnieniach, w naszym przepisie na omlet sernikowy, tam będę, tak sobie to wyobrażam, jak już wcześniej rozmawialiśmy - nie mam tu co dać, żadnych skarbów nie przygotowałam.
- Może będę miał żonę, może dzieci a może będę zawsze zdrowy? - wymyśla sam pocieszające scenariusze
- Bardzo ci tego życzę. Z całego serca.
- A tobą ja się zaopiekuje jak będziesz starutka.
- Co ty, tata się mną zaopiekuje a ja tatą. Ty nam czasem obiad przywieziesz.
- Absolutnie nie, ja się będę wami opiekował.
- No chyba, że będziesz mieszkał w Nowej Zelandii - śmieję się.
- Na razie się tym nie martw - pociesza mnie - po co o tym teraz myśleć. Może zabiorę Cię do tego Zelanda, jeśli będziesz chciała.
Temat śmierci jest obecny w życiu dziecka. Koledze z zerówki umarł dziadek (czy mój dziadek też umrze?), czyjś pies wpadł pod samochód. Nie zostawiaj dziecko samego z myślami o tak trudnych sprawach, nie zagaduj, nie odwracaj uwagi. Rozmawiaj.
Jeśli potrzebujesz pomysłów co robić (i czego nie robić), kiedy dziecko tonie w napięciu i trudnych emocjach - zajrzyj tutaj 👇